Hodowcy pomidorów doskonale wiedzą, że na rynku dostępnych jest wiele odmian pomidorów, każda charakteryzująca się specyficznymi owocami, od najmniejszych po niemal gigantyczne pomidory. Jeśli kupiłeś drugą opcję, ale owoce nadal pozostają małe, może to być jeden z następujących błędów.
Pomidory to jeden z najpopularniejszych i uprawianych rodzajów warzyw, dlatego zazwyczaj dysponujemy wystarczającą ilością informacji o ich wymaganiach i idealnych warunkach, w których osiągają najlepsze plony.
Może się jednak zdarzyć, że pomimo najlepszej pielęgnacji, jaką możemy im zapewnić, owoce nie urosną do takich rozmiarów, jakie byśmy sobie wyobrażali i na jakie pozwala standard danej odmiany. Przyjrzyjmy się prawdopodobnym przyczynom i sposobom ich wyeliminowania.
Naucz się poznawać ich potrzeby
Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że rośliny żyją i dlatego mają swoje potrzeby i „uczucia”. Może się więc zdarzyć, że w niesprzyjających warunkach czują się zestresowane, podobnie jak ludzie.
Choć nie dają tego po sobie poznać głośnymi przemówieniami, stosunkowo szybko możemy zauważyć ich niezadowolenie. Jeśli jednak przeoczymy początkowe przejawy problemu, będziemy musieli zadowolić się niewielkimi zbiorami, jako karą za naszą nieuwagę.
Zauważ zmiany
Pierwszą i najłatwiejszą przyczyną stresu pomidorów jest długotrwała susza. Odpowiedzialny i ostrożny ogrodnik nie dopuści do takiej sytuacji, dlatego w okresie bezdeszczowym należy zapewnić roślinom wystarczające podlewanie.
Bez tego owoce nie mogą rosnąć, ponieważ roślina stara się poświęcić całą możliwą energię na wzrost korzeni na większe głębokości, gdzie można spodziewać się przynajmniej odrobiny wilgoci. Oprócz tego, że owoce pozostają małe, często pojawiają się na nich uszkodzenia, jeśli sytuacja zostanie szybko naprawiona na przykład przez ulewny deszcz.
W takim momencie nawet stosunkowo małe owoce pękają. Dlatego zwracaj szczególną uwagę na początkowe oznaki, którymi rośliny sygnalizują swoje niezadowolenie. Jeśli konieczne jest podlewanie, to głównie zwisających liści. Należy jednak zachować ostrożność – z podlewaniem poczekać do wieczora, w upalne popołudnie nie należy polewać pomidorów wodą.
Wskazane jest również podlewanie korzeni wieczorem, aby uniknąć ewentualnych uszkodzeń liści.
Zwróć uwagę na nawożenie
Być może starasz się zapewnić swoim pomidorom to, co najlepsze, nawet w stopniu przekraczającym zalecane standardy. Co może się stać, jeśli rośliny otrzymają więcej nawozu niż potrzebują? Możemy sobie wmawiać, że jest to tylko korzystne, ale jest odwrotnie.
Na przykład nadmiar nawozów azotowych może paradoksalnie prowadzić do mniejszych plonów, nawet jeśli ogrodnik pomidorów ma dobre intencje. Azot to substancja, która przede wszystkim wspomaga wzrost masy zielonej, czyli liści. Roślina, która koncentruje się na tej części swojego cyklu życiowego, „zapomina” zainwestować energię we wzrost owoców.
W ten sposób osiągniemy naprawdę mocne rośliny z pięknymi liśćmi i nieistotnymi owocami. Dlatego dobrze jest przestrzegać przepisanego dawkowania, zgodnie z zaleceniami producenta każdego nawozu.
Odpowiednia dawka słońca
Kolejnym niezbędnym warunkiem, jaki pomidory (i nie tylko) potrzebują do pomyślnego rozwoju owoców, jest wystarczająca ilość światła słonecznego. Jeśli będziemy je uprawiać w cieniu, nigdy nie będziemy cieszyć się tak dużymi i słodkimi owocami.
Z drugiej strony nawet stres związany z wysoką temperaturą, np. gdy uprawiamy pomidory w szklarni, nie uszczęśliwia roślin. Konieczne jest zatem wybranie odpowiedniego miejsca lub zapewnienie możliwości zacienienia w najgorętszej części dnia.
Ale tak naprawdę tylko w czasie, gdy słońce mogłoby uszkodzić rośliny. Stałe zacienienie doprowadzi jedynie do niewielkich zbiorów małych owoców.
Przestrzegaj podstawowych zasad
Jeśli więc mielibyśmy podsumować podstawowe możliwe problemy, które stają się przyczyną słabych zbiorów, to są nimi nierówne podlewanie i związana z tym susza, słabe nawożenie i brak światła słonecznego. Gdy tylko zapewnimy roślinom najbardziej odpowiednie warunki, możemy cieszyć się radością ze zbiorów.
