Krzysztof Jackowski, najsłynniejszy polski jasnowidz, rzucił bombę, która wstrząsnęła jego wiernymi słuchaczami. W swojej najnowszej, szokującej wizji, bezlitośnie obnażył prawdę o naszej egzystencji. Jego diagnoza jest krótka i brutalna: „żyjemy w piekle”. To nie jest metafora ani artystyczna przenośnia. To mrożąca krew w żyłach wizja świata, w którym los nie ma żadnego szacunku dla ludzkiego życia, a my jesteśmy skazani na wieczną walkę z wszechobecnym złem. Jackowski nie pozostawia złudzeń – to, co uważamy za normalność, jest starannie skonstruowaną iluzją.
Czy jesteś gotów usłyszeć prawdę, od której włos jeży się na głowie? Bo wizja piekła na Ziemi to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jasnowidz z Człuchowa w swoich przerażających przeczuciach mówi także o starych i nowych zarazach, o niezidentyfikowanym zagrożeniu, które spadnie na nas z nieba wraz z powietrzem, a także o gigantycznej fali uchodźców, jakiej Polska jeszcze nie widziała. To, co wyłania się z jego słów, to obraz przyszłości tak mroczny, że trudno w niego uwierzyć. Ale czy możemy pozwolić sobie na to, by go zignorować? Przekonaj się, co jeszcze zdradził Jackowski i czy jesteśmy gotowi na to, co nadchodzi.
Wizja piekła na Ziemi. Dlaczego Jackowski uważa, że nasz świat to iluzja?
Wyobraź sobie rzeczywistość, w której każda chwila jest testem, a siły, których nie rozumiemy, bawią się naszym kosztem. Według Krzysztofa Jackowskiego dokładnie w takim miejscu przyszło nam egzystować. Jego wizja „piekła” nie dotyczy ognia i siarki, ale subtelnej, wszechobecnej brutalności losu. Jasnowidz zwraca uwagę, że nasz świat jest pełen sprzeczności – z jednej strony dążymy do dobra, a z drugiej jesteśmy nieustannie konfrontowani ze złem w najczystszej postaci. To tak, jakbyśmy byli aktorami w dramacie, którego scenariusza nie znamy, a reżyser czerpie satysfakcję z naszego cierpienia.
Porównanie do świata natury, które nasuwa się samo, jest tu niezwykle trafne, ale i przerażające. W przyrodzie panuje bezwzględne prawo silniejszego – jedno stworzenie musi zginąć, by inne mogło przetrwać. Jackowski sugeruje, że w ludzkim świecie ta zasada została wyniesiona na zupełnie nowy, bardziej perwersyjny poziom. Choć posiadamy świadomość i moralność, często zachowujemy się gorzej niż dzikie bestie. Zło, które nas otacza, nie wynika jedynie z instynktu przetrwania, ale z wyrachowania, nienawiści i chęci dominacji.
Ta mroczna diagnoza prowadzi do jednego, niepokojącego wniosku: nasze życie to nieustanna próba charakteru. Jesteśmy rzuceni w wir walki, w której stawką jest nasze człowieczeństwo. Zło kusi nas na każdym kroku, obiecuje łatwe rozwiązania i chwilowe przyjemności, podczas gdy dobro wymaga wysiłku, poświęcenia i odwagi. Czy to oznacza, że jesteśmy tylko pionkami w jakiejś kosmicznej grze? Jackowski zdaje się sugerować, że tak właśnie jest, a my musimy odnaleźć w sobie siłę, by nie stać się bezwolnymi marionetkami.
Walka o duszę w świecie bez zasad. Czym są nasze „świętości”?
Na szczęście, nawet w najciemniejszym piekle tli się iskierka nadziei. Krzysztof Jackowski podkreśla, że nie jesteśmy w tej walce bezbronni. Każdy z nas został wyposażony w potężną broń, którą jasnowidz nazywa „świętościami”. To nie są religijne dogmaty, ale fundamentalne ludzkie wartości, które pozwalają nam zachować godność i sens istnienia. Mowa tu o tej „cząstce boskiej”, która drzemie w każdym człowieku, o wierze w lepsze jutro, o bezinteresownej chęci pomocy innym i szacunku, który okazujemy bliźniemu.
Te świętości to nasza tarcza i nasz miecz. To one stanowią przeciwwagę dla otaczającej nas zgnilizny moralnej. Miłość, pragnienie bliskości, opieka nad słabszymi – to wszystko są elementy, które pozwalają nam wznieść się ponad brutalną rzeczywistość. Według Jackowskiego, pielęgnowanie tych wartości jest naszym najważniejszym zadaniem. W świecie, który promuje egoizm i cynizm, wybór drogi dobra staje się aktem heroizmu. To świadoma decyzja, by przeciwstawić się chaosowi i budować małe wyspy normalności.
Każdy z nas codziennie staje przed takim wyborem, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czy pomożemy potrzebującemu, czy go zignorujemy? Czy odpowiemy uśmiechem na złość, czy damy się wciągnąć w spiralę nienawiści? To właśnie te małe, codzienne decyzje definiują, kim jesteśmy. To one decydują, czy poddamy się piekielnej logice tego świata, czy też zdołamy ocalić w sobie to, co najcenniejsze – nasze człowieczeństwo. Walka toczy się nieustannie, w sercu każdego z nas.
Nowa fala uchodźców i tajemnicze zagrożenie z nieba. Najnowsze przepowiednie mrożą krew w żyłach
Jeśli myślisz, że filozoficzna wizja piekła to wszystko, co ma do przekazania jasnowidz, jesteś w błędzie. Jego najnowsze audycje przynoszą konkretne, namacalne i przerażające przepowiednie na najbliższą przyszłość. Jackowski mówi o powrocie „starych i nowych zaraz”, co w dzisiejszych czasach brzmi wyjątkowo złowieszczo. Czy czeka nas kolejna pandemia, a może coś znacznie gorszego, co zmusi nas do ponownego zamknięcia się w domach i walki o zdrowie?
Jeszcze bardziej niepokojące jest przeczucie dotyczące „niezidentyfikowanego zagrożenia, które może przyjść z cyrkulacją atmosferyczną powietrza”. Ta wizja jest tak niejasna, że aż paraliżuje wyobraźnię. Co to może być? Tajemniczy wirus, pył chemiczny, a może coś, czego nasza nauka jeszcze nie potrafi nazwać? Perspektywa zagrożenia, które spada na nas dosłownie z nieba i przed którym nie da się ukryć, jest jednym z najczarniejszych scenariuszy, jakie można sobie wyobrazić.
Prawdziwą bombą jest jednak jego przeczucie dotyczące „nowej, gigantycznej fali uchodźców”, która ma napłynąć do Polski. Tym razem nie chodzi jednak o ludzi z Bliskiego Wschodu czy Afryki. Spekulacje słuchaczy, podsycone sugestiami samego Jackowskiego, idą w szokującym kierunku. Czyżby jasnowidz mówił o uchodźcach z Zachodu Europy? Czy w krajach takich jak Francja czy Niemcy dojdzie do eskalacji konfliktów i wojen domowych, które zmuszą rdzennych Europejczyków do szukania schronienia w Polsce? Ta wizja odwraca znany nam porządek świata do góry nogami i każe zadać sobie pytanie: co musi się wydarzyć, by bogaty Zachód zaczął uciekać do nas? Odpowiedź, jakiej udziela Jackowski, jest bardziej przerażająca, niż możemy sobie wyobrazić.