SZOK! Takie kokosy dostanie Jędraszewski na „do widzenia”? Kwota zwala z nóg, a to dopiero początek luksusów!

Kraków aż huczy od plotek, a wierni przecierają oczy ze zdumienia, patrząc na to, co szykuje się dla odchodzącego metropolity, który właśnie pakuje swoje walizki. Abp Marek Jędraszewski żegna się z urzędem, ale zamiast skromnej celi w zakonie, czeka na niego życie, o jakim przeciętny polski emeryt może tylko pomarzyć w najśmielszych, sennych marzeniach. Gigantyczne pieniądze, darmowe mieszkanie w centrum i prywatna służba na każde zawołanie to tylko wierzchołek góry lodowej przywilejów, które lada moment staną się codziennością duchownego.

Czy hierarcha naprawdę będzie opływał w takie luksusy, że – jak twierdzą zszokowani informatorzy z samej kurii – aż spadają kapcie z wrażenia? Poznajcie szokujące kulisy emerytury arcybiskupa, o których głośno szepcze się w kuluarach krakowskich parafii, a które mogą wywołać prawdziwą burzę wśród wiernych. Koniecznie przeczytajcie ten tekst do końca, sprawdźcie konkretne kwoty i przekonajcie się, na jak miękkie lądowanie może liczyć jeden z najbardziej kontrowersyjnych biskupów w Polsce!

Koniec pewnej epoki w Krakowie i wielkie pakowanie walizek

Krakowska archidiecezja stoi właśnie u progu gigantycznej zmiany, która dla wielu jest wydarzeniem wręcz historycznym, zamykającym burzliwy rozdział w dziejach lokalnego Kościoła. Decyzja Watykanu, która nadeszła prosto z Rzymu, o wyznaczeniu następcy dotychczasowego metropolity, definitywnie kończy wieloletnią i pełną emocji erę rządów abp. Jędraszewskiego pod Wawelem. Wszystko dzieje się w gorącej atmosferze przedświątecznej gorączki, gdyż uroczystość wprowadzenia nowego hierarchy na prestiżowy stolec metropolitalny zaplanowano tuż przed magicznym czasem Bożego Narodzenia, co dodaje całej sprawie dodatkowego smaczku.

Dla wielu szeregowych księży, którzy na co dzień ciężko pracują w krakowskich parafiach, ta nagła zmiana na szczycie oznacza coś znacznie więcej niż tylko zwykłe, administracyjne przetasowania kadr. Część duchownych, którzy przez długie lata pozostawali w sporych napięciach i niełatwych relacjach z dotychczasowym przełożonym, nie ukrywa, że odbiera tę sytuację z ogromną ulgą i nadzieją na lepsze jutro. W kuluarach mówi się wręcz o szansie na całkowite odświeżenie atmosfery oraz wyznaczenie zupełnie nowego, bardziej otwartego kierunku działania dla całej diecezji, która w ostatnich latach była na ustach wszystkich mediów.

Warto przypomnieć, że sam zainteresowany, czyli abp Marek Jędraszewski, złożył rezygnację już latem ubiegłego roku, co jest procedurą standardową i wymaganą przez prawo kanoniczne dla biskupów osiągających wiek emerytalny. Papież Franciszek bez zbędnej zwłoki przyjął jego prośbę, dając tym samym zielone światło do rozpoczęcia procedury wyboru następcy, a teraz hierarcha powoli, lecz skrupulatnie przygotowuje się do życia w stanie spoczynku. To właśnie ten moment przejścia na „kościelną emeryturę” budzi teraz największe emocje, ponieważ szczegóły dotyczące przyszłości arcybiskupa zaczynają wyciekać do opinii publicznej i bulwersować wielu obserwatorów życia kościelnego.

Życie jak w pięciogwiazdkowym hotelu na koszt wiernych

Warunki, w jakich już za chwilę będzie funkcjonował emerytowany dostojnik kościelny, stają się przedmiotem coraz żywszych, a momentami wręcz ognistych dyskusji wśród krakowskiego kleru i świeckich pracowników kurii. Duchowni, którzy z racji swojej wysokiej pozycji znają pikantne kulisy funkcjonowania archidiecezji od środka, nie ukrywają swojego gigantycznego zdziwienia skalą przywilejów, jakie zostały przygotowane dla odchodzącego metropolity. Okazuje się bowiem, że pożegnanie z urzędem wcale nie oznacza rezygnacji z luksusów, a wręcz przeciwnie – może oznaczać wejście na jeszcze wyższy poziom życiowego komfortu.

Jak udało się ustalić, hierarcha nie wyprowadzi się w Bieszczady, lecz zamieszka w jednej z prestiżowych krakowskich parafii, gdzie zapewnione zostanie mu absolutnie kompleksowe i darmowe utrzymanie do końca życia. Kuria, czyli de facto wierni, pokryje wszystkie, nawet najdrobniejsze wydatki związane z jego codziennym funkcjonowaniem w nowym miejscu, co dla zwykłego Kowalskiego brzmi jak bajka. W ten ekskluzywny pakiet wchodzi pełne, zapewne wykwintne wyżywienie, a także opłacanie wszelkich rachunków za prąd, wodę, gaz oraz ogrzewanie, co w dobie szalejącej inflacji i drożyzny jest przywilejem nie do przecenienia.

To jednak nie wszystko, co przygotowano dla arcybiskupa, ponieważ w pakiecie „all inclusive” znajduje się również pełna, profesjonalna opieka medyczna na najwyższym poziomie dostępności. Co więcej, do wyłącznej dyspozycji emerytowanego metropolity będzie pozostawała osoba zatrudniona specjalnie do pomocy w codziennych czynnościach, pełniąca rolę swoistego kamerdynera lub asystenta. Taki niesamowity zakres wsparcia sprawia, że niektórzy księża bez wahania i z przekąsem określają te warunki mianem luksusowych, porównując je wprost do standardu życia wysokiej rangi oficerów wojskowych lub dyplomatów na placówkach.

Modowy przepych i szaty warte fortunę

W relacjach anonimowych duchownych coraz częściej pojawiają się także niezwykle barwne wzmianki o szczególnym stylu bycia, jaki przez lata prezentował hierarcha podczas najważniejszych uroczystości liturgicznych w Krakowie. Uważni obserwatorzy oraz miłośnicy kościelnej mody wielokrotnie zwracali uwagę na niezwykle bogate, ociekające złotem szaty, w których arcybiskup odprawiał najważniejsze nabożeństwa w katedrze na Wawelu. Ten wizualny aspekt jego posługi zawsze budził mieszane uczucia – od zachwytu nad dostojeństwem, po krytykę za zbytnij wystawność w czasach, gdy papież nawołuje do skromności.

Szczególnie jedna z procesji Bożego Ciała, która przeszła ulicami Krakowa, na długo pozostała w pamięci miejscowych księży i wiernych, stając się symbolem pewnego przepychu. Według ich ostrożnych szacunków, wartość samego ornatu oraz innych drogocennych elementów stroju liturgicznego mogła wówczas osiągnąć absolutnie zawrotną sumę trzydziestu tysięcy złotych za jeden komplet. Taki ostentacyjny przepych nie uszedł uwadze skromniejszych duchownych, którzy teraz, w obliczu odejścia metropolity, coraz śmielej komentują całokształt stylu życia swojego dotychczasowego przełożonego.

Dla wielu osób, które ledwo wiążą koniec z końcem, informacja o tak kosztownych elementach garderoby jest trudna do zaakceptowania i budzi uzasadnione pytania o priorytety wydatków w Kościele. Zestawienie tego bogactwa z naukami o ubóstwie i pomocy bliźniemu tworzy dysonans, który jest szeroko komentowany nie tylko w kruchtach, ale i na forach internetowych. Styl arcybiskupa Jędraszewskiego, pełen dostojeństwa i drogich materiałów, stanie się z pewnością jednym z elementów jego dziedzictwa, o którym krakowianie będą dyskutować jeszcze długo po jego wyprowadzce z Pałacu Biskupiego.

Finansowe eldorado – skąd bierze się ta fortuna?

Najbardziej kontrowersyjnym i rozpalającym wyobraźnię elementem emerytury hierarchy są jednak konkretne liczby, które wpływają co miesiąc na jego prywatne konto bankowe. Według nieoficjalnych, ale wiarygodnych informacji przekazanych przez zorientowanych w temacie duchownych, łączne miesięczne świadczenie arcybiskupa może osiągać niewyobrażalny pułap dwudziestu pięciu tysięcy złotych. Taka kwota, regularnie wpływająca do kieszeni emeryta, który nie ma na głowie żadnych kosztów życia, jest czymś, co wprawia w osłupienie większość społeczeństwa.

Na tę imponującą, wręcz astronomiczną sumę, składa się kilka niezależnych od siebie strumieni dochodów, które sumują się do tej pokaźnej wypłaty. Pierwszym i najbardziej stabilnym filarem jest regularna, wysoka emerytura wypłacana przez państwowy Zakład Ubezpieczeń Społecznych, wynikająca z jego wieloletniej działalności naukowej i profesorskiej na poznańskiej uczelni. Do tego dochodzą pokaźne środki wypłacane z niesławnego Funduszu Kościelnego, który jest dotowany z budżetu państwa, co od lat budzi sprzeciw części podatników.

Trzecim, niezwykle istotnym elementem tej finansowej układanki, są dodatkowe, specjalne świadczenia przewidziane bezpośrednio przez wewnętrzne przepisy prawa kanonicznego dla biskupów seniorów. Zgodnie z regulacjami obowiązującymi w Kościele katolickim, biskup przechodzący w stan spoczynku ma zagwarantowane świadczenie pieniężne nie mniejsze niż ostatnie wynagrodzenie, jakie pobierał, pełniąc funkcję ordynariusza w diecezji. Oprócz samej gotówki, pakiet ten obejmuje wspomniane wcześniej darmowe mieszkanie oraz pokrycie wszelkich kosztów życia codziennego, co sprawia, że cała emerytura ląduje w kieszeni jako czysty zysk na przyjemności.

Głosy oburzenia i porównania, które bolą

To właśnie ta niesamowita kompleksowość zapewnionego bytu sprawia, że szeregowi duchowni coraz głośniej, choć wciąż anonimowo, mówią o warunkach godnych najlepszych, światowych hoteli. Porównania do życia arystokracji czy magnaterii nie są tu przesadzone, biorąc pod uwagę, że arcybiskup zostaje zwolniony z prozy życia, która dotyka każdego innego seniora w Polsce. Nie musi martwić się o ceny masła, podwyżki prądu czy kolejkę do lekarza na NFZ, bo to wszystko ma zapewnione w ramach „wdzięczności” Kościoła za lata posługi.

Wielu komentatorów zwraca uwagę, że tak wysoki standard życia emerytowanego biskupa stoi w jaskrawej sprzeczności z sytuacją wielu emerytowanych księży, którzy żyją w Domach Księdza Seniora na znacznie skromniejszych warunkach. Dysproporcja między „zwykłym klerem” a hierarchią kościelną staje się w tym momencie niezwykle widoczna i bolesna dla tych, którzy całe życie pracowali w ubogich parafiach. Informacje o „spadających kapciach” z wrażenia nie są więc przesadą, lecz obrazowym opisem szoku, jaki przeżywają ludzie dowiadujący się o skali przywilejów władzy kościelnej.

Odejście abp. Jędraszewskiego na emeryturę staje się więc nie tylko wydarzeniem administracyjnym, ale także pretekstem do ogólnopolskiej dyskusji o finansach Kościoła i sposobie wynagradzania jego najwyższych dostojników. Czy nowy metropolita krakowski pójdzie tą samą drogą, czy może zdecyduje się na nieco skromniejszy styl życia? Tego dowiemy się w najbliższych miesiącach, ale jedno jest pewne – arcybiskup Jędraszewski o swoją przyszłość finansową martwić się absolutnie nie musi.