Szokujące wieści dla Tuska! Polacy przerwali milczenie i wyłożyli karty na stół. To koniec miodowego miesiąca?

Minęły już dwa lata, odkąd Donald Tusk tryumfalnie powrócił na fotel premiera, obiecując złote góry i rozliczenie przeszłości, ale najnowsze wieści z pewnością popsują mu humor przy porannej kawie. Cierpliwość wyborców, która wydawała się nieskończona, właśnie zderzyła się z twardą rzeczywistością, a wyniki najnowszego sondażu są niczym lodowaty prysznic dla całej koalicji rządzącej. Czyżby szumne zapowiedzi i słynne „100 konkretów” okazały się jedynie wydmuszką, która pękła pod naporem codziennych problemów Polaków?

Liczby nie kłamią i malują obraz nędzy i rozpaczy, którego nie da się już dłużej pudrować ładnymi słówkami czy PR-owymi sztuczkami w mediach społecznościowych. Nawet w szeregach wiernych fanów obecnej władzy zaczynają pojawiać się głębokie pęknięcia, a atmosfera robi się gęsta niczym przed nadchodzącą burzą z piorunami. Przeczytaj koniecznie ten artykuł do końca, aby dowiedzieć się, kto czuje się najbardziej oszukany i czy rządowi grozi wizerunkowa katastrofa – sprawdź szokujące szczegóły poniżej!

Zimny prysznic dla premiera – Polacy nie mają litości

Mogłoby się wydawać, że dwa lata to wystarczająco dużo czasu, aby pokazać wyborcom, że warto było stać w długich kolejkach do lokali wyborczych, ale rzeczywistość skrzeczy. Najnowsze badanie przeprowadzone przez UCE Research dla Onetu nie pozostawia złudzeń i pokazuje, że entuzjazm opadł niczym źle wypieczony suflet. Zaledwie garstka, bo tylko 8,4 procent wszystkich ankietowanych, jest w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że rząd realizuje swoje obietnice w dużym stopniu.

To wynik, który w normalnych warunkach powinien wywołać trzęsienie ziemi w gabinetach na Alejach Ujazdowskich i spędzić sen z powiek sztabowcom od wizerunku. Wyobraźcie sobie sytuację, w której po dwóch latach ciężkiej pracy, mniej niż co dziesiąty Polak klepie władzę po plecach z uznaniem. Taka statystyka to nie jest zwykły sygnał ostrzegawczy, to jest wyjąca syrena alarmowa, która sugeruje, że statek płynie w zupełnie innym kierunku, niż oczekiwali pasażerowie.

Co więcej, ta dramatycznie niska ocena pokazuje, jak wielka przepaść wyrosła między szumnymi zapowiedziami z kampanii wyborczej a tym, co widzą obywatele w swoich portfelach i w telewizji. Ludzie są zmęczeni czekaniem na cuda, które miały nadejść niemal natychmiast po zaprzysiężeniu nowego rządu. Wygląda na to, że Polacy mają doskonale pamięć i skrupulatnie rozliczają każde słowo rzucone na wiatr podczas wieców wyborczych.

Gorzka pigułka do przełknięcia – większość mówi „nie”

Jeśli ktoś w rządzie liczył na taryfę ulgową, to musi natychmiast zweryfikować swoje nadzieje, ponieważ ponad połowa społeczeństwa wystawiła władzy czerwoną kartkę. Aż 52,8 procent uczestników sondażu ocenia działania ekipy Donalda Tuska negatywnie, co jest wynikiem wręcz druzgocącym w połowie kadencji. To nie jest grupa niezadowolonych malkontentów, to potężna armia wyborców, którzy czują, że sprawy w kraju idą w złą stronę.

Szczególnie bolesna dla rządzących musi być informacja, że w tej grupie aż 35,2 procent respondentów stwierdziło, iż obietnice „zdecydowanie nie są realizowane”. Taka kategoryczność sądów świadczy o ogromnym poziomie frustracji i poczuciu bycia wprowadzonym w błąd przez polityków. Nie ma tu miejsca na niuanse czy tłumaczenie się trudną sytuacją geopolityczną – dla tej grupy liczy się tu i teraz, a efektów po prostu brak.

Oczywiście, jest jeszcze grupa osób, które starają się widzieć szklankę do połowy pełną, ale nawet oni nie pałają hurraoptymizmem w obecnej sytuacji. 28,9 procent badanych przyznaje, że widzi jedynie „częściową” realizację zapowiedzi, co w języku polityki często oznacza „zrobili mało, ale przynajmniej cokolwiek”. To jednak marne pocieszenie dla premiera, który budował swoją narrację na sprawczości i szybkim dowożeniu konkretnych rozwiązań dla obywateli.

Pęknięcia w koalicji – czy to początek końca przyjaźni?

Najciekawsze plotki i polityczne smaczki kryją się jednak nie w ogólnych wynikach, ale w tym, jak oceniają rząd wyborcy poszczególnych partii tworzących ten egzotyczny sojusz. O ile twardy elektorat Koalicji Obywatelskiej wciąż trwa przy swoim liderze, dając mu prawie 79 procent poparcia, o tyle u partnerów zaczyna się robić nerwowo. Wyborcy, którzy są najwierniejsi Tuskowi, zdają się patrzeć na rzeczywistość przez różowe okulary, wybaczając niemal każde potknięcie.

Sytuacja wygląda jednak znacznie gorzej, gdy zajrzymy do ogródka Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, gdzie nastroje są dalekie od euforii. Wśród sympatyków Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Polski 2050 odsetek pozytywnych ocen spadł poniżej psychologicznej granicy 50 procent. To potężny cios dla liderów Trzeciej Drogi, którzy muszą teraz zadawać sobie pytanie, czy sojusz z Tuskiem nie ciągnie ich na polityczne dno.

Tak wyraźny spadek zaufania wewnątrz własnego obozu koalicyjnego może zwiastować nadchodzące tarcia, konflikty i publiczne pranie brudów. Skoro nawet właśni wyborcy nie wierzą w skuteczność rządu, w którym zasiadają ich liderzy, to jak przekonać do siebie resztę społeczeństwa? W kuluarach sejmowych z pewnością zaczną się teraz gorączkowe narady, jak odciąć się od niespełnionych obietnic, nie zrywając jednocześnie koalicyjnej umowy.

Lewica w rozkroku, a Razem wbija szpilę

Ciekawie prezentuje się również sytuacja na lewej flance sceny politycznej, gdzie uczucia względem rządu są co najmniej mieszane i pełne sprzeczności. Wyborcy Lewicy wciąż w większości, bo w blisko 65 procentach, oceniają działania rządu pozytywnie, co daje Tuskowi chwilę oddechu. Jednak ta lojalność nie jest bezwarunkowa i widać wyraźnie, że lewicowy elektorat bacznie patrzy władzy na ręce, oczekując realizacji swoich postulatów światopoglądowych i socjalnych.

Prawdziwy dramat i zaskoczenie kryje się jednak w postawie wyborców Partii Razem, która choć teoretycznie bliska ideowo, w praktyce okazuje się surowym recenzentem. Aż 57,2 procent sympatyków tej formacji wyraziło krytyczne opinie na temat realizacji obietnic wyborczych przez ekipę Tuska. To pokazuje, że dla najbardziej ideowej części lewicy obecny rząd jest zbyt zachowawczy, zbyt powolny i po prostu rozczarowujący.

Taka postawa Partii Razem to woda na młyn dla spekulacji o możliwym rozłamie lub przynajmniej ostrej wymianie zdań wewnątrz szeroko pojętego obozu progresywnego. Adrian Zandberg i jego zwolennicy nie boją się głośno mówić „sprawdzam”, co dla Donalda Tuska jest niewygodne niczym kamień w bucie. Jeśli ten trend się utrzyma, premier może mieć poważny problem z utrzymaniem spójności narracji o zjednoczonej i szczęśliwej koalicji 15 października.

Opozycja zaciera ręce i otwiera szampana

Dla polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji wyniki tego sondażu są niczym najpiękniejszy prezent gwiazdkowy, który dostali nieco wcześniej. Nie jest żadnym zaskoczeniem, że ich wyborcy są nastawieni krytycznie, ale skala tego niezadowolenia jest wręcz porażająca i daje opozycji potężny oręż do ręki. Ponad 80 procent sympatyków partii Jarosława Kaczyńskiego uważa, że rząd Tuska nie dowozi obietnic, co tylko utwierdza ich w przekonaniu o słuszności swoich poglądów.

Jeszcze bardziej radykalni w swoich ocenach są wyborcy Konfederacji, gdzie negatywne oceny sięgają poziomu 82,2 procent, co jest absolutnym rekordem w tym zestawieniu. Dla nich rządy Donalda Tuska to pasmo porażek, niespełnionych nadziei i działań szkodliwych dla polskiej gospodarki oraz suwerenności. Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen z pewnością wykorzystają te dane, by bezlitośnie punktować każdą niekonsekwencję obecnej władzy w mediach społecznościowych.

W kwaterach głównych opozycji zapanowała więc atmosfera „schadenfreude”, czyli radości z cudzego nieszczęścia, bo nic tak nie jednoczy przeciwników, jak słabość lidera. Te wyniki to paliwo do kolejnych ataków, interpelacji poselskich i memów, które zaleją internet w najbliższych dniach. Tusk stoi teraz pod pręgierzem, a opozycja z sadystyczną satysfakcją będzie dokręcać śrubę, wytykając każdy, nawet najmniejszy błąd.

Co dalej z rządem? Czy czeka nas polityczne trzęsienie ziemi?

Patrząc na te druzgocące statystyki, trudno nie zadać sobie pytania, jaka przyszłość czeka ten gabinet w nadchodzących miesiącach. Czy Donald Tusk zdecyduje się na radykalne kroki, by odzyskać zaufanie Polaków i odwrócić ten niekorzystny trend? W plotkarskich kuluarach już huczy od spekulacji na temat możliwej rekonstrukcji rządu, która miałaby być nowym otwarciem i sposobem na ucieczkę do przodu.

Z drugiej strony, premier znany jest z tego, że potrafi grać na czas i liczyć na to, że emocje opadną, a ludzie zajmą się swoimi sprawami. Jednak przy tak dużej grupie niezadowolonych, strategia „przeczekania” może okazać się samobójcza i doprowadzić do jeszcze większego tąpnięcia w sondażach. Zegar tyka nieubłaganie, a połowa kadencji to moment, w którym wyborcy zaczynają tracić cierpliwość i żądają konkretów, a nie kolejnych obietnic bez pokrycia.

Jedno jest pewne – miodowy miesiąc definitywnie się skończył, a zaczęła się brutalna proza życia, w której liczą się czyny, a nie piękne słowa. Jeśli rząd nie weźmie się w garść i nie zacznie realizować tego, co obiecał dwa lata temu, może się okazać, że kolejna kampania wyborcza będzie drogą przez mękę. Polacy pokazali żółtą kartkę, a od niej do czerwonej, oznaczającej zejście z boiska, jest już naprawdę bardzo blisko.